![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixqJw0R89WQPGyzfxyxXGKb9CL7TcIjfaMyWizI5KeBMn7L3N80YdTsKAQqYmiimrWVPCsCh15J2kCHqBiecTTpl88963ldbS2WVHwiV7fCdDzHaEWmzEy7Gxmo-OIJCsbH4KcowBXQ0Mq/s320/k17.JPG) |
Riksza rowerowa. |
Najpopularniejszym środkiem transportu jest zdecydowanie
riksza. Wystarczy wyjść na ulicę, a zaraz ktoś nas zaczepi
Need autorickshaw? Riksze występują w Indiach w trzech wersjach:
- zmotoryzowanej (tuk-tuki, które jeżdżą na wszystko, pewnie nawet na pomyje)
- rowerowej - doznania gwarantowane, zwłaszcza gdy wjedzie się między samochody na ruchliwej drodze
- ciągniętej przez ludzi - te można spotkać rzadko, głównie w mniej turystycznych miejscowościach.
Do tuk-tuka spokojnie da się zapakować 3 białych turystów z 75-litrowymi stelażami i bagażami podręcznymi. Albo 4 dorosłych i 4 dzieci. Albo rodziców, 4 dzieci, teściową, kozę i nowy telewizor. :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOWjzEtFYplql7WVuA4QWGiEin_WcKJ09AOJPucvyq3RI0MZ6nvEwgyndRPYDud2KHPWeEmdfJrdXjxBs2nqWuMgahe6YvmHYZPxjvCmTAxIGrtjZk9_YJJoWku_jQXW0FrKrTO5O5mWeT/s640/k24.JPG) |
Autorickshaw. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhCBNAeDVt96n0qfIieLpPzOFLLZ5CG_FMbeNTu_QnZG5b-e7BCMF_vvL1H5Hm-vqSXAloJPb275EQtORcTbnHDtuPQ1RcC-ZSWmGOYhL414kuxBp-fbRgMqhVq7jyUzECgRxUvgEP7ysO/s400/Mumbai+Auto+Fare+1+-+July%252C+2015.jpg) |
Oficjalny cennik w Mumbaju. |
W każdym regionie cennik wygląda trochę inaczej, ale zazwyczaj można liczyć opłatę ok. Rs. 10/km. W przypadku większych miast da się nawet znaleźć oficjalne cenniki. Praktyka jednak jest taka, że jako turysta NIE jeździmy na licznik. No, chyba że chcemy zwiedzić całe kilkunastomilionowe miasto. :) Zawsze przed kursem trzeba ustalić, za jaką kwotę rikszarz nas zawiezie. I potwierdzić walutę, żeby na końcu kursu nie okazało się, że
no tak, miało być za 50, ale dolarów. Z rikszarzami można też spokojnie się targować, bo normą jest, że dla turystów ceny szybują w kosmos. A jeśli rikszarz nadal nie chce spuścić ceny do sensownego poziomu? Cóż, zawsze można powiedzieć, że "Bóg dał nam 2 nogi, żeby zrobić z nich użytek". Często działa. ;-)
Warto też potwierdzić, że kierowca zna adres. Wielokrotnie zdarzało się negocjować cenę, a potem rikszarz dopytywał przechodniów, gdzie jest dany adres. I albo rezygnował z kursu, albo renegocjował stawkę. A czasem po prostu woził nas wte i wewte, nie mając pojęcia, dokąd jechać. W ogóle proponuję jeszcze przed wyjazdem wydrukować sobie mapkę miasta i zaznaczyć na niej najważniejsze miejsca, które chcecie odwiedzić. Dzięki temu łatwo zweryfikujecie, czy do pałacu jest naprawdę aż 10 km, a i kierowcę uratujecie, jeśli nie będzie znał adresu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiShEXunC2tPcpeKqmUOgdCZPdFagzw_zU9Ab9Big8daXGwP3vkmuOBVTE7TVEHOMQCE6ofTbi9IOB_gvdlcxhgb1mBVcCIQp_KuWJw-oCULkd9Zn4LxSaKPvINoh8qCrOiGI49AHZHPu6A/s320/k5.jpg) |
Taksówki w Mumbaju. |
Oczywiście oprócz riksz po mieście można też poruszać się taksówkami. Np. w Mumbaju po Colabie jeździć mogą tylko taksówki, riksze nie mają prawa wstępu. W przypadku niektórych lotnisk nie mogą też podjechać bezpośrednio pod terminal. Taksówka to koszt ok. Rs. 15/km. Jeśli jednak macie możliwość, to korzystajcie z
pre-paid taxi. Można je znaleźć na lotniskach we wszystkich większych miastach. Koszt jest stały dla każdej dzielnicy/okręgu, niezależnie od korków itp., więc nie ma miejsca na naciąganie. Płaci się w kasie, na rachunku jest podany numer konkretnego wozu, więc w razie problemów wiadomo, kogo ścigać. Dlatego są to taksówki o wiele bezpieczniejsze niż takie spod słupka. Kierowcy przedstawiamy tylko potwierdzenie i podajemy dokładny adres. Natomiast jeśli jedziecie z hotelu na lotnisko, to pre-paida można zamówić telefonicznie (wtedy płaci się bezpośrednio kierowcy). Oczywiście, można wziąć też zwykłą taksówkę i jechać na licznik, ale wtedy trzeba się liczyć ze zwiedzaniem całego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz