- W Indiach kina określane są mianem movie theatre - ich wygląd rzeczywiście bardziej przypomina nasze teatry czy opery niż kina. Można kupić dwa rodzaje biletów - na stalls (siedzenia na dole) albo balcony (balkon). Tak, w indyjskim theatre można nawet zasiąść w loży. :)
- Siedzenia się rozkładają, także w przypadku najtańszych stalls. Można wygodnie się zsunąć czasem nawet do pozycji półleżącej. Jest to zupełnie inny komfort. Zatem jeśli kino indyjskie Cię nudzi, to chociaż będziesz mógł się komfortowo przespać.
- Często samo kino jest warte zwiedzenia ze względu na wystrój lub zabytkowy budynek, w którym się mieści, np. Rajmandir w Jaipurze.
- Nareszcie wiesz, za co płacisz. Zamiast 70 minut filmu za 30 złotych dostaniesz 180 minut za 8 złotych. A czasem nawet za 2 złote.
- Będą o Tobie opowiadać swoim znajomym, dzieciom, wnukom. Powstanie legenda "o białym, który przyszedł na film indyjski". W Indiach w kinie byłam kilkadziesiąt razy, ale za każdym razem bawi mnie powtarzająca się scena:
- Poproszę 2 bilety na film XYZ.
- Na jaki film?
- XYZ.
- Ale to jest film indyjski.
- Tak, wiem,
- Ale ten film nie ma napisów.
- Tak, wiem.
- Ale to jest film indyjski.
- Panie, dawaj te 2 bilety na Shahrukha! - Staniesz się gwiazdą Bollywood. Będą Cię fotografować, nawet jeśli pod ręką brak będzie czerwonego dywanu. I pytać, w jakim filmie udało Ci się zagrać. Skoro jesteś biały i lubisz Bollywood, to na pewno Cię zwerbowali do jakiegoś. ;-)
- Jeśli trafisz na premierę jakiegoś blockbustera, to jest bardzo duża szansa, że przed seansem wszyscy wstaną, położą dłoń na sercu i odśpiewają hymn Indii. Wrażenie jest niesamowite. Oczywiście, dotyczy to tylko indyjskich produkcji.
- Przekonasz się, że jeśli kino jest na ostatnim piętrze centrum handlowego, to kasy z pewnością są na parterze. Albo nawet w innym budynku. Co ma sens, bo nie przebijasz się przez kolejki do kasy, gdy już bilet masz. Zaznasz też nowego standardu obsługi klienta: Panie nie wiedziały, że kasa jest na dole? To nic, panie dadzą te 240 rupii, pójdziemy i kupimy bilety. Po czym bilety docierają do Ciebie po 15 minutach. Z dostawą do siedzenia. Bo przecież film się już zaczął, to nas wpuszczą na salę, po co ma nam początek umknąć?
- Dowiesz się, że Intermission pokazywana w trakcie filmu to prawdziwa intermission. 15 minut akurat na łazienkę, zakup jedzenia czy szybką pogawędkę z innym widzem. Przydatne, gdy film trwa 200 minut. :)
- W ciągu 3h filmu będziesz mieć przegląd aktualnie najbardziej modnych dzwonków na komórkę. A przy odrobinie szczęścia, jeśli Twój sąsiad będzie prowadził rozmowę po angielsku, dowiesz się jeszcze, jak przygotować najlepsze mango lassi lub wyleczyć korzonki dzięki ayurvedzie.
- Zobaczysz, co to znaczy być prawdziwym fanem. Piosenki śpiewa się razem z aktorami, niektórzy potrafią zacząć do nich tańczyć. Ścieżki dźwiękowe są wypuszczane zazwyczaj miesiąc przed premierą, więc słowa i układy taneczne są już widzom znane. Kiedy na ekranie pojawiają się największe gwiazdy, ludzie zaczynają gwizdać, klaskać, czasem nawet rzucać kwiaty czy pieniądze. Zresztą, filmy są tak skonstruowane, aby główne gwiazdy miały odpowiednie wejścia. A jakich twarzy warto wypatrywać? Poniżej mała podpowiedź. :)
A jak wyglądają ceny? Zależą od miasta, rodzaju kina i konkretnego filmu. Największe hity są zazwyczaj droższe, południe kraju - tańsze niż północ. Bilet na seans w multipleksie to ok. 120-180 rupii. W przypadku kin jedno- lub dwusalowych w dużych miastach stalls są zazwyczaj za 50-70 rupii, a balkony za 90-180. W mniejszych miejscowościach odpowiednio za 20-30 i 30-70 rupii. W naprawdę malutkich mieścinach można się jeszcze spotkać z kinem obwoźnym, które zajeżdża np. raz w tygodniu i wyświetla filmy dosłownie na prześcieradłach.
Z czym trzeba się liczyć, kiedy idziemy do kina? Z kontrolą bagażu. Niektóre kina zakazują wnoszenia jakiegokolwiek jedzenia i napojów, co jest zrozumiałe - napędzają swój własny biznes. Jeśli obsługa w bagażu znajdzie kamerę lub aparat, to może na czas seansu przetrzymać je w swoim magazynku. Albo poprosić o wyjęcie baterii i zdeponowanie w kasach. Oczywiście, dotyczy to tylko baterii, które zostały wyjęte z aparatu. Jeśli w torbie mamy jeszcze zapasowe, to one już wchodzą z nami. Ot, taka logika. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz