Może udać wam się ominąć Taj Mahal, uniknąć wizyty w kinie albo zjedzenia czegokolwiek ostrego. Może was nawet nie dopaść zemsta maharadży. Jednak jednej rzeczy na pewno nie unikniecie - pozowania do zdjęć!
Zaczyna się zawsze tak samo niewinnie. Na miejscu są już Indusi, wielu Indusów. Pojawiają się białe twarze. Kilka nieśmiałych spojrzeń, rumieńców, cichych heheszków. 3, 2, 1! I już masz na rękach cudze dziecko, koleżanka obok drugie, za wami ustawiają się jego mama, tata, ciotka, wujek i kuzyn. Rozlega się szybkie Just ek photo, please!, po czym ślepniecie na minutę od flesza aparatu. W tym czasie następuje przetasowanie i już oto kuzyn robiący zdjęcie zamienia się na miejsca z ciocią i leci kolejny flesz. Po 15 zdjęciach we wszelkich możliwych konfiguracjach żegnacie się i rodzina w końcu odchodzi. Wy zostajecie - przecież w trakcie sesji utworzyła się kolejka i następna grupa czeka na swoją kolej. Zatem słyszycie po raz kolejny Ek photo, please! I już wiecie, że to nie będzie tylko ek photo (jedno zdjęcie). :)
I nie myślcie sobie, że czeka was to tylko w niezbyt turystycznych miejscach i ze strony starszych ludzi. Nawet obcokrajowcy w środku Mumbaju mogą was zagaić. W końcu to tylko ek photo, please!
Można z tym walczyć. Można wrzasnąć głośno Nei! Jednak to nic nie da. Popsujecie tylko wszystkim dzień, stracicie okazję do pogadania, pośmiania się, zrobienia zdjęć także dla siebie. A oni i tak wam zrobią zdjęcia - nawet bez zgody i choćby z biodra. Dlatego odpuśćcie i poczujcie się przez chwilę jak Brad Pitt. Albo Shahrukh. Chociaż nie - Shahrukh nie dałby rady się uwolnić po 20 minutach. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz