niedziela, 16 sierpnia 2015

Bagaż - lista rzeczy do spakowania

Co człowiek, to inne potrzeby, więc i praktycznie inny zestaw przedmiotów w torbie. Jest jednak kilka rzeczy, o których powinien pamiętać każdy, niezależnie od celu i terminu wyjazdu do Indii. Odpuszczę standardy (kosmetyki, aparat fotograficzny itp.), a skupię się na tzw. smaczkach. Niektóre z tych pozycji mogą nieźle zaskoczyć. :)

  1. Niemarkowe obuwie - w każdej świątyni buty zostawia się przed wejściem. Zazwyczaj są osoby pilnujące ich za drobną opłatą (1-10 Rs.), jednak jest to często pilnowanie w stylu to ja tu postoję, wtedy nikt się przecież nie odważy ich ukraść, a jak się odważy, to co ja za to mogę? Znana marka może przyciągnąć amatorów zachodniego obuwia. Lepiej unikać. A jeśli już masz markowe sandały, to na logo nalep np. kwiatka lub logo sugerujące podróbkę (np. Atitas).
  2. Para skarpetek - nawet jeśli wybierasz się w podróż w środku lata i będą na Ciebie czekać temperatury >40 stopni, to i tak weź parę grubych skarpet. W wielu świątyniach jest zakaz poruszania się w obuwiu nawet po nagrzanych dziedzińcach. Jednak skarpetki są już dopuszczalne. Poza tym jeśli znajdziesz się w miejscu z klimatyzacją, to Indusi uraczą Cię temperaturą na poziomie 10-15 stopni. Skarpetki okazują się w takich sytuacjach bardzo przydatne.
  3. Długa spódnica - oczywiście, w przypadku pań. Meczety i świątynie na południu Indii wymagają zazwyczaj długiej spódnicy do kostek. Długie spodnie nie zawsze są u kobiet akceptowane. Z doświadczenia podpowiem, że za spódnicę ujdzie nawet zawinięte wokół bioder pareo lub długi szal. Ważne, by nie prześwitywały.
  4. Szal - przydaje się w sytuacjach opisanych wyżej lub aby zakryć paniom włosy (w niektórych świątyniach wymagany). W takim przypadku wystarczy nawet szal z tiulu, który posłuży za nakrycie głowy chroniące przed słońcem.
  5. Woda - jeśli przylatujesz w nocy, to do bagażu głównego wrzuć litrową butelkę wody. Nawet na lotnisku możesz mieć problem z zakupem wody o północy. "Na mieście" zawsze znajdziesz kilka otwartych straganów, jednak nie zawsze ta woda będzie wyglądać zachęcająco. Jeśli to Twój pierwszy wyjazd, to pewnie zęby będziesz myć jeszcze wodą butelkowaną. Mała  butelka sprawdzi się do mycia zębów idealnie. ;-)
  6. Sucharki/grzanki/biszkopty - wystarczy małe opakowanie. Z przykrego doświadczenia wiem, że na chory europejski żołądek nic tak dobrze nie robi, jak suchy prowiant przywieziony z Europy. Nawet zwykłe tosty w Indiach będą trudniejsze do strawienia niż np. biszkopty. Jak żołądek jest chory, to potrzebuje pożywienia (i flory), które zna.
  7. Leki - sprawa bardzo indywidualna. Pamiętać jednak należy np. o witaminach. Wielu podróżników podczas pierwszej wizyty w Indiach ma problem z przestawieniem się na tamtejszą dietę, czego efektem jest zmniejszenie konsumpcji. Organizm nie dostaje swojej porcji witamin i związków mineralnych, przez co jest osłabiony. Warto wziąć ze sobą np. Orsalit, na wypadek odwodnienia. Przydaje się też w ramach prewencji - wystarczy co drugi dzień wypić minimalną dawkę. Nie zaszkodzi, a pomoże organizmowi radzić sobie z upałem. Osoby wrażliwe na słońce powinno też wziąć wapno. Przydadzą się również małe chusteczki odkażające i/lub mydło antybakteryjne w płynie.
  8. Papier toaletowy - w Indiach też spokojnie można go kupić. Większość hoteli, jak widzi, że gość jest spoza Indii, to uzupełnia zapas w łazience. Jednak nie zawsze tak jest, zwłaszcza w tańszych hotelach. A nie chcesz chyba tracić pół dnia na szukanie papieru, prawda? Lepiej iść zwiedzać. :)
  9. Szampon - tak, można go kupić na miejscu. Większość znajomych jednak się na szampony indyjskie uskarża. Jeśli masz wrażliwą skórę, lepiej weź szampon z Polski. Dorzuć też 1-2 szamponetki. W biedniejszych miasteczkach spotkasz się z dziećmi żebrzącymi właśnie o szampon.
  10. Materiały piśmiennicze - nie tylko dla siebie, ale dla proszących o nie dzieci. Najczęściej będą prosić o długopisy. Czasem nawet o autograf. ;-)
  11. Proszek i linka na pranie - jeśli wybierasz się w czasie upałów, to musisz się liczyć z koniecznością prania na bieżąco. Jeśli miałeś plan zabrać brudy do Polski i wyprać je u siebie, to lepiej zmień plan. Dla własnego komfortu co parę dni oddawaj rzeczy do hotelowej pralni. A w przypadku wyjazdu po kosztach, weź trochę proszku i linkę. Miejsca zajmą niewiele, a komfort podróżowania wzrośnie. A linką możesz też np. przymocować bagaż w trakcie podróży. Lub jadąc przez miasto taksówką z Twoim plecakiem w 60% wystającym z bagażnika... (True story!)
  12. Drugi (i trzeci) portfel - na drobniaczki. Jeśli ktoś Cię napadnie, możesz mu bez wyrzutów sumienia rzucić ten z drobniakami. Ja zazwyczaj do tego drugiego portfela odkładam kwoty potrzebne danego dnia. Kiedy płacę za wstęp, nie afiszuję się z całą posiadaną gotówką. Jeśli jedziesz z kilkoma osobami, to weźcie jeszcze jeden portfel i zróbcie w nim wspólną kasę. W Indiach naprawdę trudno jest wytłumaczyć, że w grupie kilku osób każdy płaci za siebie. Dotyczy to nawet biletów wstępu do muzeów. Zrzućcie się po równej kwocie, wybierzcie skarbnika, który będzie dzierżył portfel i płacił za grupę we wszystkich sytuacjach, gdy opłaty są równe (np. bilety na metro).
  13. Wachlarz - polecam nawet panom. Przy temperaturach przekraczających 30 stopni w cieniu na bok trzeba odłożyć ego, bo zaczyna się survival. W Indiach temperatury latem potrafią przekraczać nawet 40 stopni w cieniu. Na miejscu też można kupić wachlarz, ale zazwyczaj jest mały i papierowy.
  14. Trójnik - koniecznie! W hotelach ze średniej półki zdarzy się, że działa tylko jedno gniazdko. W tych tańszych - tylko gniazdko na wspólnym hotelowym patio. A tu trzeba podładować telefon, akumulator do aparatu, a i telewizor mógłby pozostać włączony. Jeśli jedziesz z kimś jeszcze, to trójnik uratuje waszą przyjaźń. Ma taką super moc.
  15. Torba podręczna - dosłownie podręczna, plecak się nie sprawdzi (za łatwo okraść). Tak jak w przypadku butów, nie powinna się zbytnio wyróżniać. Ze mnie zawsze się wszyscy śmieją, że ze zwykłym płóciennym workiem jeżdżę, ale wierzę, że to najlepsza opcja, bo:
    a. toć ja w tym nie mogę mieć nic wartościowego, skoro tam nawet zamka nie ma, prawda?
    b. czasem tego worka w ogóle dostrzec nie można, zwłaszcza jak się owinę szalem
    c. z workiem wyglądam na swojaka, który jest na wymianie i na targ po warzywa poszedł, a nie przyjechał dopiero co z Polski z grupą bogatych białych. ;-)
    Radzę więc wziąć coś, co się w oczy nie rzuca, ale przede wszystkim – co stosunkowo trudno będzie okraść. I do czego mieści się 1,5-litrowa butelka wody.
I jeszcze małe ostrzeżenie dla pań co do garderoby:
Proszę nie brać żadnych szortów, mocno wydekoltowanych bluzek i innych ubrań, które w naszej kulturze są sexy, ale akceptowane. W Indiach ciało niezakryte jest w pewnym sensie dobrem publicznym, czyli np. można go dotknąć. Jeśli nie chcecie, aby ktoś was klepał po udach, to ich nie odsłaniajcie. Proste. :)

2 komentarze:

  1. Właśnie chyba ostatecznie zniechęciłaś mnie do Indii ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaro, nie bój się. "Ciało jako dobro publiczne" dotyczy tylko kobiet. Mężczyźni mogą czuć się spokojni. Zatem nie będą Cię klepać, co najwyżej rękę podadzą. :) A jeśli zniechęca Cię ukrywanie przez turystki swych wdzięków, to wybierz Goa. Na plaży pełno jest tych, które ich nie ukrywają. ;-)

    OdpowiedzUsuń